Piotr Wyszomirski i Kacper Ligarzewski show. Gwardia przegrywa w Zabrzu z Górnikiem

5 вер. 2023 | Mecze

Cóż za spotkanie rozegrali bramkarze Górnika - Piotr Wyszomirski i Kacper Ligarzewski! W zabrzańskim kotle golkiperzy miejscowych zatrzymali ponad połowę rzutów gwardzistów, dzięki czemu ich zespół wygrał 29:19! O triumfie gospodarzy przesądziła druga połowa. Do przerwy opolanie grali z zabrzanami jak równy z równym.

Początek meczu zdecydowanie należał do opolan. Po niespełna 10 minutach przyjezdni prowadzili już 5:2. Dwa rzuty karne dla gwardzistów wywalczył właśnie Jędraszczyk. Pierwszego wykorzystał sam, z drugiego do bramki zabrzan trafił Roman Chychykalo. Po drugiej stronie parkietu świetnie funkcjonowała obrona Gwardii, a w bramce swoje dokładał jeszcze Jakub Ałaj.

Jednak po pierwszym szoku jakiego doznali miejscowi szczypiorniści, w minucie 11, wrócili oni do dobrej gry. Trafili m.in. Taras Minotskyi i Rennosuke Tokuda. W 14 minucie był więc ponownie remis, do którego doprowadził skrzydłowy Górnika Dmytro Artemenko. Na tablicy wyników widniało wówczas 5:5.

Po czasie wziętym przez trenera Bartosza Jureckiego Gwardia przełamała niemoc, zdobywając 6 bramkę. Jednak w kolejnych minutach nie była ona w stanie pokonać rewelacyjnie dysponowanego w bramce Górnika Piotr Wyszomirskiego. Gospodarze zaczęli więc budować swoją przewagę, która w najlepszym dla nich momencie wynosiła aż cztery trafienia. Opolanie nie złożyli jednak broni i jeszcze przed upływem 25 minut doprowadzili do wyrównania. Na parkiecie zaczął szaleć Chychykalo, a na środku rozegrania pojawił się Marek Monczka.

W 28 minucie zespół Tomasza Strząbały uspokoił sytuację. Na 180 sekund przed zakończeniem pierwszej odsłony prowadził 13:10. Bramkę dla Gwardii rzucił jednak Marek Hryniewicz, który po chwili mógł zdobyć także i drugą w kontrataku, ale świetnie podanie przeciął Damian Przytuła.

Do przerwy prowadzili więc zabrzanie 13:11.

Tuż po zmianie stron goście mieli dwie okazje, żeby znów złapać kontakt z zabrzanami. Pierwszej nie wykorzystał Wiktor Kawka, drugiej Hryniewicz. Premierowe trafienie w po przerwie zdobył dopiero Jakub Szyszko z rzutu karnego. Chwilę później prowadzenie podwyższył Paweł Krawczyk. Na tablicy było więc już 15:11 dla gospodarzy.

Serię nieskutecznych rzutów Gwardii przełamał dopiero Jędraszczyk – również z 7 metrów. Jednak od 40 minuty rozpoczął się koncert Górnika. Gospodarze rzucali kolejne bramki niemal z każdej pozycji. Znów nie do zatrzymania byli Tokuda i Minotskyi. Jednak ich gra w ofensywie przyćmiona została kapitalną postawą Wyszomirskiego w bramce. Doświadczony golkiper zatrzymywał rzuty gwardzistów zarówno z gry, jak i z rzutów karnych. Dzięki jego interwencjom oraz szybkim kontrom Górnik w 51 minucie prowadził już 25:17, a chwilę później nawet 27:18.

W 53 minucie trener Górnika postanowił dać odpocząć Wyszomirskiemu. Wydawało się więc, że Gwardia będzie miała nieco łatwiej w ofensywie. Tak się jednak nie stało, bo kapitalne wejście między słupki zanotował Kacper Ligarzewski, odbijając dwa pierwsze rzuty opolan. Dopiero w 55 minucie 19 trafienie dla Gwardii zanotował Fabian Sosna.

Ostatecznie zabrzanie zdecydowanie pokonali opolan – 29:19.